wtorek, 3 stycznia 2012

San Francisco

Mimo, że byliśmy zaopatrzeni w wodo- i wiatroodporne kurtki, czapki, rękawiczki, itd. i przygotowani na doświadczenie najgorszej w tym roku pogody... w San Francisco przywitało nas słoneczko!

Góra: H&M; dół: CK
Położenie miasta jest bardzo specyficzne - przeważnie idzie się albo pod górkę albo z górki. Niektóre ulice są tak strome, że zjeżdża się po nich zygzakiem, a część chodnika zamieniona jest w schody!

Kręta uliczka Lombard Street


Zabudowa centrum jest bardzo ciekawą mieszanką nowoczesnej architektury i budynków w stylu Wiktoriańskim oraz Edwardiańskim. Wszystko jest bardzo skoncentrowane, więc najlepiej jest odstawić samochód i zwiedzić miasto pieszo bądź rowerem. Z racji, że nasz czas był na wagę złota, postanowiliśmy wykorzystać bardzo dobrze rozbudowaną i tanią sieć komunikacji miejskiej. Standardowo, odwiedziliśmy większość typowo turystycznych atrakcji miasta, a także kilka mniej znanych zakątków...

Transamerica Pyramid na obrzeżach dzielnicy finansowej
Słynne domki Painted Ladies na Alamo Square
Most Golden Gate Bridge


Widok z Mostu na wyspę i więzienie Alkatraz (po lewej) i centrum miasta (po prawej)

Interesującą ciekawostką związaną ze słynnym czerwonym mostem jest ilość popełnianych na nim samobójczych skoków do wody. Przechadzając się po nim, można zauważyć tabliczki nawołujące potencjalnych samobójców do użycia specjalnych aparatów telefonicznych i wykonania telefonu z prośbą o pomoc. Gorąco polecam obejrzeć film dokumentalny "The Bridge" (dla zainteresowanych recenzja do niedawna San Franciscowianki z wyboru - Uli z The Adamant Wanderer).



Odwiedziliśmy także hipisowską ulicę Heights Street, dzielnicę chińską, japońską i różne odcinki portu, a Sylwestra spędziliśmy w okolicach wybrzeża podziwiając pokaz fajerwerków i po raz ostatni przechadzając się ulicami miasta...

Sklep muzyczny Amoeba Music przy ulicy Heights Street
Słynna chińska ciastkarnia Golden Gate Bakery
Pan, który siedzi w porcie za krzakiem i straszy przechdniów -
natknęli się na niego niemal wszyscy moi znajomi, którzy odwiedzili SF!


Marynarka: jw; polar: Cropp; spodnie: Burberry, buty: River Island
San Francisco jest drugim, po Nowym Jorku, miastem w Stanach, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia! W przeciwieństwie do Nowego Jorku, w SF spodobało mi się to, że pomimo znacznego skoncentrowania miasta, ulice były przejezdne i na chodnikach nie panował scisk. Dwa dni to zdecydowanie za krótko, żeby zwiedzić całe miasto... ale postaraliśmy się jak najlepiej wykorzystać nas czas i mamy nadzieje, że wrócimy tam w przyszłości, aby moc spokojnie dokończyć zwiedzanie tego cudownego miasta!



4 komentarze:

  1. boze wystraszylam sie... na tym pierwszym zdjeciu wyglada jakbys miala spasc na konana na te kamienie wielkie. ał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha, wybilam sie z kamieni zeby skoczyc jak najwyzej i zladowac na piasku, dlatego jestem tak blisko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy widzę te domki i wspaniały czerwony most przypomina mi sie serial z lat dzieciństwa - Pełna Chata

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe widoki! :) Ja również życzę Ci wszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń