sobota, 30 marca 2013

Co przeczytałam w 2012?

Już od stycznia planuję podzielić się tą listą. Post z ogromnym opóźnieniem, ale wszystkie poniższe książki są według mnie godne polecenia, więc nie mogłam odpuścić. Mimo, że niektóre nie przypadły mi do gustu w 100%, to nadal uważam, że warto było je przeczytać choćby ze względu na to, ile i co się o nich mówi. (Miałam dostęp jedynie do wydań/ audiobooków w j. angielskim.)

P  O  R  A  D  N  I  K  I

"4 godzinny tydzień pracy" Timothy Ferriss - moja recenzja [KLIK]

"The Smarter Science of Slim" Jonathan Bailor

Zbiór statystyk i wyników badań naukowych na temat odżywiania i wpływu jedzenia na organizm. Przedstawione dowody obalają mit szeroko spopularyzowanej piramidy żywieniowej, której podstawą są węglowodany. Autor udowadnia powiązania między dietą wysokowęglowodanową, a cukrzycą i proponuje zbalansowany sposób odżywiania, na który składającą się w 1/3 proteiny, 1/3 węglowodany i 1/3 tłuszcze. Naprawdę wspaniała książka - jemy w ten sposób od około roku i wychodzi nam to na zdrowie - na pewno przygotowuję na jej temat osobną recenzję. Póki co książka przechodzi z rąk do rąk po rodzinie i znajomych.




K  S  I  Ą  Ż  K  I      P  O  P  U  L  A  R  N  O  N  A  U  K  O  W  E

"Jeszcze krótsza historia czasu" Stephen Hawking i Leonard Mlodinow

Uaktualniona i uproszczona wersja bestsellerowej "Krótkiej historii czasu" (która sprzedała się w nakładzie 10 milionów kopii!) w  j e s z c z e  prostszy sposób wyjaśnia laikom zagadnienia z zakresu współczesnej kosmologii, mechaniki kwantowej, czasu, przestrzeni, powstania i przyszłości wszechświata. Ciekawa książka, przeczytałam ją z polecenia mojego ukochanego i również polecam!

"Bóg urojony" Richard Dawkins

Jako raczej nieortodoksyjna katoliczka, mam problem ze zrozumieniem do kogo tak naprawdę skierowana jest ta książka. W moim rozumieniu ludzie dzielą się na wierzących i niewierzących. Jest także gro ludzi praktykujących z przyzwyczajenia, albo dlatego, że zostali tak wychowani, którzy nie są zainteresowani głębszymi debatami na temat istoty religii - z tego właśnie powodu zakładam, że nie będą zainteresowani lekturą tego typu książek.
Z punktu widzenia osoby niewierzącej (mojego ukochanego), książka była zbyt nudna, aby doczytać ją do końca.
Z drugiej strony, ja, wykształcona, świadomie wierząca osoba, interpretuję Biblię przenośnie, co za tym idzie uważam, że nie kłóci się ona ze współczesnymi teoriami naukowymi, potrafię dostrzec i neguję ludzkie błędy księży oraz nadużycia kościoła jako instytucji, nie popieram ekstremizmu, a w wierze znajduję komfort psychiczny i podstawy moralności. Ciągle zastanawiam się w jakim celu i które argumenty przedstawione w książce miałyby mnie przekonać, że mój Bóg jest urojony...





K  L  A  S  Y  C  Z  N  E      P  O  W  I  E  Ś  C  I

"Buszujący w zbożu" Jerome David Salinger
Książka o nastoletnim buncie i wkraczaniu w dorosłość przez lata cenzurowana w amerykańskich szkołach, ale biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, ciężko doszukać się w niej kontrowersji. W lekkim stylu opisuje kilka dni z życia młodego Holdena Caulfield.

"Sprzysiężenie głupców/ osłów" John Kennedy Toole
Książka zdobyła nagrodę Pulitzera, ale muszę przyznać, że momentami słuchanie jej (audiobooka) mnie męczyło. Opisuje świat pełen karykaturalnych osobowości i szydzi z irracjonalnych norm społecznych. Główny bohater, Ignatius Reilly, usilnie stara się zdemaskować otaczające go absurdy, jednocześnie będąc jednym z nich.
Wypożyczyłam ją z polecenia *Gosi* - dajcie znać, co jeszcze ciekawego polecacie mi na nadchodzące miesiące?


piątek, 29 marca 2013

Kolibry







Zachwyt jaki najmniejsze ptaszki świata wzbudziły w moich rodzicach, przypomniał mi jak bardzo kiedyś się nimi zachwycałam! Potrafiłam godzinami przypatrywać im się i próbować uchwycić na zdjęciach. Podglądałam zakątki ogrodu, w których rosną kwiaty z ich ulubionym nektarem i balkony sąsiadów, którzy je dokarmiają. Pamiętam, że byłam zaskoczona, że ich skrzydła wydają się przezroczyste, ponieważ tak szybko nimi trzepoczą. Od kiedy widzę je niemal codziennie, przyzwyczaiłam się do nich. Warto czasami spojrzeć na swoje życie i otoczenie czyimiś oczami. x

wtorek, 19 marca 2013

Zabawa w przewodnika

Misja w Santa Barbara

Los Angeles nocą


Spacer Aleją Gwiazd, Hollywood


Zachód słońca nad cmentarzem Forest Lawn 

Park i Obserwatorium astronomiczne Griffith - w tle Downtown

Ogrody botaniczne Huntington


Co jakiś czas, kiedy odwiedzają nas członkowie rodziny, znajomi, czy CouchSurferzy, robimy z nimi rundę po mieście - standardowo Downtown, El Pueblo, Santa Monica/Venice, Hollywood, Griffith Park, Malibu, czasami również Santa Barbara i miejsca w Orange County, jeżeli czas pozwoli to także ciekawe muzea, ogrody, parki, cmentarze, misje, UCLA, a i w ostateczności typowe atrakcje turystyczne takie jak studia filmowe, ZOO, czy Disneyland. Tym razem są u nas moi rodzice. Pomagają nam dużo, dużo przy bliźniakach, a w zamian pokazujemy im dużo, dużo zakątków miasta. Popadliśmy w mutualizm. x

środa, 13 marca 2013

Zrządzenie losu




W tym roku moje urodziny zbiegły się z bardzo nieszczęśliwą wiadomością - u bliskiego przyjaciela rodziny zdiagnozowano raka z przerzutami. Pierwotnie, w dnień moich urodzin wyznaczono także termin narodzin bliźniaków. Dało mi to dużo do myślenia... W takich momentach wiem, dlaczego żyję według takiej, a nie innej filozofii życiowej [KLIK]. Dla wielu osób jest ona niezrozumiała, ale świadomość śmierci pobudza mnie do życia. 

Żyć szybko, umrzeć młodo - lub dla tych, którzy wciąż mają obiekcje - Żyć szybko, (w razie, gdyby miało się) umrzeć młodo. 

poniedziałek, 4 marca 2013

Koncert Morrissey







Moje urodziny zbliżają się wielkimi krokami! Z tej okazji wybraliśmy się w piątek na koncert Morrissey otwierany przez Patti Smith. Było fajnie, ale krótko (sam Morrissey występował tylko 0,5h!). Artysta nadal wzbudza kontrowersje, aktywnie wspiera wegetarianizm i prawa zwierząt, jest bardzo popularny wśród Latynosów. Zażyczył sobie, aby cały kompleks Staples Center, w którym odbywał się koncert, nie serwował tego wieczoru mięsa. Śmiała prośba - niestety nie wszystkie restauracje się dostosowały.

Miałam na sobie koszulkę Ed Hardy, złotą, cekinową spódniczkę i płaszczyk ze skórzanymi rękawami. Po koncercie kupiłam oficjalną koszulkę Morrissey (z takim samym nadrukiem jak na banerze sklepiku, kiedy Morrissey był jeszcze piękny i młody J) - podobają mi się ostatnio takie luźne, męskie topy. x