wtorek, 26 lutego 2013

1 + 1 = 4: Ciąża bliźniacza

Dla zainteresowanych kilka szczegółów na temat mojej ciąży z bliźniakami...

Jak już wcześniej pisałam udało mi się donosić do 34 tyg 6 dnia. Byłam bardzo rozczarowana kiedy odeszły mi wody, ponieważ miałam ogromną nadzieję, że dla dobra maluchów uda mi się wytrwać do 36-37 tydz. Z drugiej strony cieszyłam się, że 34 tydz niemal dobiegł końca, ponieważ był to kamień milowy w rozwoju płuc.






Jeżeli chodzi o moje gabaryty, to przy wzroście 165cm i początkowej wadze ok. 54-55kg (tutaj pisałam o mojej kondycji na krótko przed zajściem w ciążę [KLIK])
w 20 tyg ważyłam 60kg, 
w 24 tyg - 66kg, 
w 28 tyg - 68kg, 
w 32 tyg - 73kg, 
a ostatecznie 77kg, 
czyli w ogólnym rozrachunku przytyłam ok. 22 - 23kg. 

Dużo na temat wytycznych żywieniowych i standardów w przypadku ciąż mnogich dowiedziałam się z wcześniej wspomnianego poradnika [KLIK]. Bardzo pomocne było także uczęszczanie na wykłady na temat ciąży/odżywiania/przygotowań do macierzyństwa organizowane przez szpital. Ponadto wyszukałam w sieci ciekawe blogi prowadzone przez mamy bliźniaków - polecam Wyznania Mamy Adasia i Bliźniaków [KLIK].

Oficjalnie, przez całą ciążę byłam pod opieką lekarzy w Stanach, prywatnie byłam również w kontakcie w moją lekarką z Polski. Nie ujmując amerykańskiej służbie zdrowia, mam ogromne zaufanie do lekarzy wykształconych w Polsce. Jestem także bardzo ostrożna jeżeli chodzi o medyczne innowacje, które proponowane są pacjentom w Stanach na każdym kroku. Czułam się o wiele pewniej konsultując przebieg mojej ciąży na obu frontach.
Nie mogę powiedzieć, że ciąża była dla mnie przyjemnym okresem... Niestety doświadczyłam wielu negatywnych objawów. Wiem, że utarło się powiedzenie, że ciąża to nie choroba, ale szczerze mówiąc na każdym jej etapie czułam się nie w pełni sprawna.

Psychicznie również nie byłam w najlepszej kondycji, ponieważ nie lubię znajdować się w sytuacjach, nad którymi nie mam kontroli. Całą ciążę właśnie towarzyszyła mi obawa, że coś może pójść nie tak, a ja nie będę mogła nic na to poradzić. Z niecierpliwością odliczałam dni do coraz to kolejnych ważnych etapów rozwojowych i "bezpiecznych" terminów. 

Muszę przyznać, że nie raz można było ode mnie usłyszeć stwierdzenia "że przechodzę przez powolne tortury", czy "nigdy więcej". Nie potrafię nawet opisać jak bardzo cieszę się, że była to ciąża bliźniacza i nie będę musiała przez to wszystko ponownie przechodzić. Tym bardziej, że urodziła nam się córeczka (jak na zamówienie dla mamy) i synek (hmm... dla taty, haha, żartuję oczywiście). Wiadomo, każda ciąża jest inna, ale ja mam bliźniaki i zdecydowanie wystarczy mi już ciążowych wrażeń! x

Follow my blog with Bloglovin

niedziela, 17 lutego 2013

O marzeniach, odwadze, doświadczaniu życia

Piękny wykład motywacyjny psychologa p. Jacka Walkiewicza - polecam!


sobota, 16 lutego 2013

Dzień jak co dzień



Sposób w jaki przeważnie celebrujemy Walentynki niewiele różni się od powszednich dni i wieczorów. Po prostu spędzamy wspólnie czas, rozmawiamy godzinami o wszystkim i o niczym, wspólnie gotujemy... Dwa owocki naszej miłości, które świętowały z nami w tym roku, są najlepszym dowodem na to, że właśnie tędy droga. x

poniedziałek, 11 lutego 2013

W komplecie






Po 11 dniach pobytu w szpitalu nasze bliźniaki są już z nami w domku! 

Staramy się zachować identyczny rytm karmienia, do jakiego zostały przyzwyczajone - czyli co 3h przez okrągłą dobę, ale już jesteśmy wycieńczeni! Zanim przewinie, nakarmi i odbije się dwójkę, pozostaje 1-1,5h przerwy i trzeba wszystko zaczynać od nowa. Mam nadzieję, że już niedługo dojdziemy do wprawy i wszystko będzie nam szło znacznie sprawniej. Podejrzewam też, że zaczniemy pomijać jedno nocne karmienie, ponieważ bliźniaki nie budzą się same. Tym sposobem będziemy mogli pozwolić sobie na 5h nieprzerwanego snu w nocy + drzemkę w ciągu dnia. 
Póki co, zamiast spać, odpoczywać, czy robić cokolwiek innego, w każdej wolnej chwili wpatrujemy się w te małe, idealne istotki, które pozostaną w naszym życiu już na zawsze...

czwartek, 7 lutego 2013

Czekamy





To bardzo dziwne uczucie wrócić do domu ze szpitala samemu. Niby po porodzie zmieniło się wszystko, ale tak naprawdę nie zmieniło się nic. Tak czekamy na nasze bliźniaki już 9 dni. Póki co mieszkają sobie w inkubatorach, przybierają na wadze i uczą się samodzielnie utrzymywać odpowiednią temperaturę ciała.

sobota, 2 lutego 2013

Julia i Daniel




Nasze bliźniaki, urodzone 29 stycznia 2013 w 35 tygodniu przez cesarskie cięcie