O wiele bardziej wolę proporcję - cztery wesela i pogrzeb - ale niestety śmierć jest nieodłączną częścią życia. W tym roku moja rodzina i najbliżsi znajomi przekonali się o tym bardzo dobitnie... Musieliśmy pogodzić się ze śmiercią naturalną ze starości, śmiercią w przeciągu kilku miesięcy spowodowaną śmiertelną chorobą, tragiczną śmiercią 20-sto kilku latka oraz nagłą smiercią we śnie.
Niezależnie od przyczyny czy okoliczności śmierci, uczucie bólu i bezradności to jej stali towarzysze. Towarzyszą jej także sny. Niespodziewane, nieznośne koszmary poprzedzające śmierć, których znaczenie wychodzi na jaw dopiero po fakcie oraz sny, które pozostają z nami przez lata, w których przywołujemy lub tworzymy bujne historie, sny, w których spotykamy się i rozmawiamy z najbliższymi, którzy od nas odeszli jakby nigdy nic.
Do śmierci jednak musimy ustosunkować się także na jawie. I choćby nie wiem jakie to było oczywiste, nikomu nie przychodzi to łatwo. Uważam, że podejście moich rodziców i to w jaki sposób pomogli mi już od małego zrozumieć śmierć, jest nieocenione. Nie boję się jej, nie brzydzę, chociaż za każdym razem uważam, że nadeszła zbyt wcześnie, przeżywam ją bardzo świadomie. Współczujęm dorosłym osobom, które nigdy nie były na pogrzebie (nawet swoich dziadków), ponieważ w dzieciństwie ich rodzice uznali, że tak będzie lepiej... Kiedy w końcu doświadczą śmierci, będzie to dla nich potwornie bolesne doświadczenie...
Dodatkowej goryczy przy okazji śmierci, dostarczają ludzie postronni; ludzie, których interesują jedynie plotki, urzędnicy, których nie interesuje nic. Jest to jedyna rzecz związana ze śmiercią, z którą niestety nigdy się nie pogodzę. W momencie kiedy naprawdę nie mamy na to siły, bardzo często padają w naszą stronę ciosy. Nie wiedzieć czemu inni uważają, że mają prawo rozprawiać nad tym co tak naprawdę się wydarzyło i oceniać to, w jaki sposób próbujemy ułożyć sobie życie po utracie najbliższych.
Ja mam na to tylko jedną odpowiedź: Cieszę się, że miałam odwagę nie odwoływać swojego ślubu, który odbył się kilka miesięcy po śmierci mojej ukochanej babci, w głębi duszy wiem, że sama by mi tak doradziła; jestem dumna, że moja siostra nie ogląda się za siebie po tragicznym wypadku, w którym zginął jej chłopak; popieram to, że ludzie nie wstydzą się przyjąć spadku po niespokrewnionej osobie, którą się opiekowali kiedy bliska rodzina nie miała na to ochoty; jestem szczęśliwa, kiedy widzę wdowy i wdowców, którzy odnaleźli oparcie w nowych partnerach.
Ja mam na to tylko jedną odpowiedź: Cieszę się, że miałam odwagę nie odwoływać swojego ślubu, który odbył się kilka miesięcy po śmierci mojej ukochanej babci, w głębi duszy wiem, że sama by mi tak doradziła; jestem dumna, że moja siostra nie ogląda się za siebie po tragicznym wypadku, w którym zginął jej chłopak; popieram to, że ludzie nie wstydzą się przyjąć spadku po niespokrewnionej osobie, którą się opiekowali kiedy bliska rodzina nie miała na to ochoty; jestem szczęśliwa, kiedy widzę wdowy i wdowców, którzy odnaleźli oparcie w nowych partnerach.
Ta refleksja spowodowana jest telefonem o śmierci kolejnej bliskiej mi osoby, który skutecznie spędził mi sen z powiek i wycisnął łzy. Powtarzam więc sobie i wszystkim, którzy potrzebują otuchy w podobnych sytuacjach: Prawem życia jest śmierć, jednak największą sztuką życia, jest umieć dalej żyć i doceniać wartość wszystkiego co żyje... x
Liliana Sanchez |
ks. Jan Twardowski - "Śpieszmy się"
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostana po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
i Ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości,
czy pierwsza jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą
ja niemalze od malego boje sie odbierac telefon... boje sie zawsze, ze to zle wiadomosci.
OdpowiedzUsuńtrzymaj sie cieplo x
śmierć to zawsze taki trudny temat. Czasami jest naturalną koleją rzeczy, innym razem tak bardzo zaskakuje.
OdpowiedzUsuń