piątek, 9 grudnia 2011

Ferie

Po tygodniach ciężkiej pracy, koszmarach o źle wycenionych akcjach i oblanych egzaminch... nareszcie mogę odetchnąć z ulgą, a wszystko to za sprawą ferii zimowych! Ksiażki i notatki zostały tymczasowo uprzątnięte ze stołu w jadalni i dla odmiany wygląda ona tak jak przystało. Dziś wieczorem, po raz pierwszy w tym tygodniu miałam także czas ugotować porządną kolację.

Moje wykłady w centrum miasta dobiegły końca i po nowym roku będę ponownie uczęszczać na główny kampus uczelni. Nie będę już regularnie mijać przepięknie oświetlonej filharmonii Walta Disneya czy budynku urzędu miasta... Ale na pewno będę wspominać wydeptane ścieżki z sentymentem...

Urząd miasta Los Angeles nocą -- może ktoś pamięta z Supermena?

Dobiły też do nas pierwsze paczki od Mikołaja! Niestety byliśmy zmuszeni przedwcześnie rozpakować niektóre z nich... Sami wiecie, w tych czasach bez drukarki to jak bez ręki! J


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz