Tegoroczne święta są dla mnie wyjątkowe, ponieważ są one pierwszymi, które przygotowałam sama! Niestety podczas kilku ostatnich dni mieliśmy w Los Angeles falę upałów i przy 25 stopniach za oknem było mi cieżko zaprowadzić typowo świąteczną atmosferę. Mimo wszystko jestem zadowolona z tego, że udało nam się połączyć polskie i angielskie tradycje świąteczne. Na nasze szczęście tradycja angielska kładzie nacisk na celebrowanie pierwszego dnia świąt (wtedy też upiekliśmy indyka), a polska - wieczoru wigilijnego (punktem honoru było dla mnie przygotowanie 12 bezmięsnych dań!). Zgodziłam się zezygnować z rozpakowywania prezentów w wigilię, ale za to w pierwszy dzień świąt nie czekaliśmy z tym do wieczora (tak jak przystało po obiedzie i przemówieniu Królowej). Moim zdaniem taka tolerancja i porozumienie zapowiadają wiele lat wspólnego świętowania...
Bigos i barszczyk już przygotowane, teraz kolej na krokiety i zapiekane grzybki...
a do tego 2 ciasta, sałatka z majonezem, smażony łupacz, pierogi, faszerowane jajka i ryba po grecku! Nawet nie wiecie jaka jestem z siebie dumna!
Pierwszy dzień świąt: Godzina 8 rano...
a później tradycyjny angielski obiad,
obowiązkowa wizyta w jacuzzi,
i zabawa prezentami (m.in. aparatem Canon EOS 300D z obiektywem Sigma
DG 28-300mm F1:3.5 - 6.3).
Mam nadzieję, że Wasze święta są równie udane!
Udane, u mnie też nie ma śniegu, ale jest o te 25 stopni mniej niż u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńWesołych:)
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam Twojego bloga i końca nie widać:) ale się cieszę, że tu zajrzałam... tyle pięknych zdjęć, ciekawych postów:) tylko pozazdrościć. Życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziekuje! Musze dodac numery stron, zeby latwiej bylo sie po nim poruszac
OdpowiedzUsuń