niedziela, 16 grudnia 2012

Święto Dziękczynienia i Czarny Piątek w Las Vegas

Główne wejście do Hard Rock Hotel



Bufet Le Village w hotelu Paris urządzony w stylu francuskiej prowincji



Widok z okna naszego pokoju na wschód słońca



Nocna panorama głównej ulicy LV, czyli Las Vegas Boulevard [kliknięcie powiększa zdjęcie]



Jakoś tak wyszło, że piszę o Święcie Dziękczynienia (ang: Thanksgiving) z 3 tygodniowym opóźnieniem, kiedy wszyscy już dawno o nim zapomnieli... Obchodzone jest ono dorocznie w czwarty czwartek listopada i dla rodowitych Amerykanów jest niemal tak samo ważne jak Boże Narodzenie. Dzień później, w tzw. Czarny Piątek (ang: Black Friday), cały kraj opanowuje zakupowe szaleństwo, ponieważ wiele sklepów oferuje zniżki i promocje. Słyszałam nawet, że niektórzy Kanadyjczycy specjalnie przylatują do Stanów, żeby z nich skorzystać!
My co roku staramy się celebrować w inny sposób. Dwa lata temu, będąc akurat w Nowym Jorku, zostaliśmy zaproszeni przez znajomych na uroczysty obiad, w którym uczestniczyła cała ich rodzina, czyli ponad 30 osób. W tamtym roku pokusiliśmy się o samodzielne upieczenie indyka, a pozostałą część długiego weekendu spędziliśmy w górach. Tego roku, po sugestiach znajomych, na pierwszy plan wysunęła się chęć skorzystania z legendarnych wyprzedaży...

Aby nie zmarnować długiego weekendu, przy okazji wybraliśmy się do Las Vegas. Znajdują się tam 2 duże centra outletowe, które zostają otwarte już w czwartek o północy. Szkoda mi było sprzedawców, którzy tak naprawdę nie mogą nacieszyć się świętami, ale oczywiście, zaraz po późnej kolacji, stawiliśmy się w jednym z nich. Miałam cichą nadzieję, że oprócz kilku prezentów bożonarodzeniowych uda mi się upolować przeceniony prochowiec Burberry - niestety na drzwiach outletu tej marki wisiała wiadomość "Otwieramy w piątek o 6 rano". Obejście całego centrum (i stanie w kilku kolejkach, które ustawiły się przed drzwiami wypełnionych po brzegi sklepów) zajęło nam 3h. Zgadnijcie, co w tym czasie kupiłam? Tak, dokładnie - NIC! Byłam zdeterminowana, żeby nabyć chociaż wymarzony płaszcz. Wróciliśmy więc do hotelu, położyliśmy się spać na 2h i bladym świtem byliśmy z powrotem pod sklepem Burberry. Żeby było śmieszniej, wystaliśmy 0,5h w kolejce przed wejściem, aby w środku usłyszeć, że nie mają na stanie kroju, który mnie interesuje. Krótko mówiąc - NIGDY WIĘCEJ!

To doświadczenie nauczyło mnie jednak, że te osławione przeceny wcale nie są takie cudowne, ponieważ a) zniżki podczas Czarnego Piątku nie są jakieś specjalnie wyższe, niż te oferowane bez okazji, b) o dużo przeceniane są tylko rzeczy, które zalegają w sklepach od dłuższego czasu i których nikt by normalnie nie kupił (lub np. zakupy pierwszych 10-20 klientów - właśnie przed takimi sklepami powstają miasteczka namiotowe), c) ciężko trafić na rzeczy, które są faktycznie bardzo tanie i jednocześnie podobają się nam w 100%, d) co tłumaczyłoby wpływ zamiłowania do przecen na (bez urazy, ale) generalny brak stylu wśród Amerykanów.

Poza tym, wycieczka była bardzo przyjemna. Zatrzymaliśmy się w hotelu Hard Rock. Skorzystaliśmy też z oferty *Buffet of Buffets* która kosztuje $50 i pozwala na nieograniczony wstęp (i jedzenie co tylko i ile się chce) do 6 wybranych bufetów w ciągu 24h. Rozpoczynając od kolacji w Święto Dziękczynienia, załapaliśmy się jeszcze na śniadanie, obiad i kolację następnego dnia! x

2 komentarze:

  1. maszz racje co do black friday ! sama bylam na manhattanie ok 12.00 am duzo ludzi w sklepach male przeceny - a jak sa to rzeczy w rozmiarze XL. kupione rzeczy w H&M oddalam tydzien pozniej.

    OdpowiedzUsuń