Postrach wszystkich latających Ryanairem - sprawdzanie wymiarów bagażu podręcznego (nawet ważenie walizek nie jest aż tak przerażające). Nie może być większy niż 55 x 40 x 20cm i 10kg.
I ciekawy gadżet, czyli elektroniczna Pani Informatorka.
Na pewno nie będzie to dla Was nowością, kiedy przyznam, że uwielbiam podróżować! Niestety choroba lokomocyjna sprawia, że mobilna część wycieczek jest zwykle nieustanną próbą oszukania mojego błędnika... Muszę bardzo uważać na to, co jem i robię zarówno przed, jak i podczas podróży, a także przygotowywać się do nich psychicznie. Jest to na szczęście jedyny minus.
Pakowanie opanowane mam do perfekcji! Zwykle na tydzień przez wyjazdem zostawiam w sypialni otwartą walizkę i po prostu na bieżąco podrzucam do niej rzeczy, o których nie chcę zapomnieć. Tym sposobem w dzień wyjazdu brakuje w niej jedynie kosmetyczki. W ostatniej chwili przeglądam jeszcze ubrania, które spakowałam i zwykle p o ł o w ę z nich odkładam z powrotem do szafy. Nie mam wtedy czasu zbytnio rozczulać się nad tym co wybrać i racjonalna selekcja idzie mi bardzo sprawnie!
Nie mam w zwyczaju podróżnowć last minute i przeważnie planuję wszystko z kilkumiesięcznym/-tygodniowym wyprzedzeniem. Bilety i przewoźników wybieram ze względu na najkorzystniejszą cenę i czas podróży (daty i bardzo często także pory dnia). Przez ocean najczęściej latam liniami Virgin Atlantic, a po Europie - Ryanair.
Virgin Atlantic ma zawsze niesamowitą selekcję najnowszych filmów, dzięki czemu moje loty z nimi zamieniają się w maratony filmowe. Tym razem zobaczyłam:
We were here (2010), film dokumentalny o wybuchu epidemii AIDS w San Francisco
Mark Zuckerberg: Inside Facebook (2011), Facebook od zaplecza
My week with Marilyn (2011), o przygodzie praktykanta na planie filmowym z Marilyn Monroe
The Iron Lady (2011), kariera Margaret Thatcher z jej własnej perspektywy - ulubieniec wieczoru
The Artist (2011), niemy, czarno-biały zdobywca 5 oskarów
Podróż umiliło mi także towarzystwo przystojnego wykładowcy filozofii ze Szwecji J, oraz, później, rówieśniczki Karoliny. Niecodziennych emocji dostarczył także fakt, że legendarną trasą Los Angeles - Londyn podróżowała ze mną legenda - Ozzy Osbourne! ale nie chciał uśmiechnąć się do aparatu J może innym razem
Ozzy Osbourne! zazdroszczę, chciałabym go zobaczyć na żywo. Moge sobie tylko wyobrazić jak przystojny był wykładowca ze Szwecji - oficjalnie powiem, że najbardziej przystojni faceci sa dla mnie ze Szwecji i Finlandii, a najpiękniejszy uśmiech mają Amerykanie.
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Ciebie ja zawsze siedzę z dziadkami i czym prędzej zakładam słuchawki oraz zamykam oczy, jeżeli dasz takim 10sekund i zaczną oni swoją rozmowę to uwierz mi po 10 h lotu, będziesz znac wszytki historie o IIWŚ, ile mają dzieci, ile ich dzieci mają dzieci, które jast najmądrzejsze a które najgłupsze i, że to wina niestresowego wychowania, -hahaha
Co do choroby lokomocyjnej, miałam straszną długie lata, nie mogłam wejść do auta, po 5 minutach robiło mi sie niedobrze, a najgorsze, że w pociągu nie było lepiej. Co mi pomogło może wydawać się to najgłupszą radą jaką kiedyś słyszałaś, ale mi pomogło ( czuję się dobrze, jednak nadal nie mogę zbyt długo czytac w aucie i jechać do tyłu). mój brat zabrał mnei na przejażdżkę, życia autem w góry. za każdym razem jak zwymiotowałam odjeżdżał autem 1,5 km!! 7 razy go goniłam. byłam tak wykończona po tej jeździe, że ledwo chodziłam. Na drugi dzień, kolejna wycieczka ale po równinie i nic! nic mi się nei działo. Od tej pory mam spokój.
Co do samolotu, przy starcie oprzyj głowę o zagłówek i lekko unieś ją do tyłu, przełykaj szybko ślinę, aż samolot nie osiągnie pierwszego pułapu wysokości- to mój sprawdzony sposób. Stosuje go cała moja rodzina i znajomi, którzy mieli jakieś problemy- tylko chwilkę, będziesz czuć przeciążenie :)
PS mam nadzieję, że historia z przejażdżką w górach Cię nie zraziła- hahhaha
Zgadzam się,mierzenie podręcznego jest ogromnym strachem. Za każdym razem mam woelkie oczy,gdy próbuje go wsadzić do przymiarki :D
OdpowiedzUsuń