Choć z sentymentem wspominam czasy studiów, to jednocześnie mam nadzieję, że nie nigdy w życiu mój budżet nie będzie tak skromny jak wtedy. Przez ten czas dużo rzeczy (łącznie z satysfakcją bycia na własnym utrzymaniu) było dla mnie priorytetem. Dużo rzeczy, oprócz tej obecnie najważniejszej - jedzenia. Bujne życie towarzyskie, nowe ubrania, wyjazdy, będąc niejednokrotnie dosłownie o chlebie i wodzie, to etap, który przerabiało wiele osób. Buduje charakter, ale moim zdaniem, najlepiej postarać się, żeby jednak był tymczasowy.
Obecnie naszym największym, bieżącym wydatkiem (oprócz taniego, skrupulatnie wyselekcjonowanego mieszkania) jest jedzenie. I nie chodzi tu o "luksusy" takie jak wyjścia do restauracji, kupowanie śniadań w kantynie, ciasta i kawy w kawiarniach. Tylko o dobrej jakości, podstawowe składniki, z których możemy gotować sami. O g r o m n y m plusem mieszkania w Kalifornii jest to, że przez okrągły rok nasze zakupy w ok.70% stanowią świeże, lokalnie wyhodowane warzywa i owoce. Dla mnie to właśnie jest luksus. x
Oj pamiętam te czasy studenckie :) Teraz jak się patrzy z perspektywy czasu to wydaje mi się niesamowite, że z takim budżetem jaki miałam, byłam w stanie względnie normalnie funkcjonować. A na jedzeniu faktycznie oszczędzało się jednak najłatwiej..
OdpowiedzUsuńZdrowe,dobrej jakości jedzenie to podstawa:)
OdpowiedzUsuńLubię czasem dobrze zjeść;)
pozdrawiam
Super, zasługuje to na pochwałę i podziw :) wszystko wygląda niesamowicie na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Czy te ziarenka to siemie lniane? :) Wszystko wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńTo ziarenka chia
UsuńRównież z sentymentem wspominam czasy studenckie, ale już nie chciałabym do nich wracać, bo ja zwyczajnie jestem wielkim smakoszem i łasuchem, no i lubię gotować :)
OdpowiedzUsuńWidzę koszyk, więc pewnie zakupy w markecie. U nas (Polsce) warzywa w niektórych marketach są takie sobie, ale wypadają taniej niż na targu, więc często niestety w taki sposób oszczędzam. Ale w tym roku to już przesadziłam: przez całe lato nie jadłam smacznych, pachnących ogrodem pomidorów tylko te wypierdki z Biedronki. Kajam się publicznie.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego przez całe lato jadłaś pomidory z Biedronki, bo chyba nie z oszczędności. W tym sezonie na bazarkach pomidory np. limo (takie podłużne) kosztowały ok 2-3 zł większe, 1-1,50 zł małe, malinówki 4,50-6,50 zł.
UsuńTeż nie raz mi się zdarzyło spotkać warzywa na bazarze droższe niż w sklepie, trzeba znać miejsca i tanich sprzedawców
UsuńJa też nie oszczędzam na jedzeniu i zawsze kupuję to na, co mam ochotę.
OdpowiedzUsuńczy w związku z tym, ze wyjezdzajac po licencjacie zagranice i niemajac zielonej karty posiadasz jakies doswiadczenie zawodowe?
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam na studiach utrzymywałam się sama, więc musiałam pracować
Usuńczy dobrze rozumiem? stac cie bylo na wyjazdy, nowe ubrania, ale nie bylo na jedzenie? troche nielogiczne
OdpowiedzUsuńKażdy wiek ma swoje prawa, wtedy akurat to było dla mnie ważniejsze
Usuńnie o to chodzi: to po prostu nielogiczne, ze stac cie bylo na drogie wyjazdy i drogie ubrania, ale piszesz, ze glodowalas?
UsuńCzemu drogie? wlasnie wszystko po taniosci, ubrania z sieciowek, loty Ryanairem, noclegi u znajomych, ubrania w Anglii mozna kupic juz za kilka funtow, a latac nawet za 5 groszy, mowimy tu o budzecie rzedu 15-20 funtow tygodniowo
UsuńUwielbiam świeże warzywa i owoce, w przyszłości mam cichą nadzieję,że będę miała swój mały ogródeczek by móc samemu je hodować ;).
OdpowiedzUsuńWartościowy wpis
OdpowiedzUsuńRewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo interesujący
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń