czwartek, 24 października 2013

Jedyna rzecz, na której nie oszczędzam









Choć z sentymentem wspominam czasy studiów, to jednocześnie mam nadzieję, że nie nigdy w życiu mój budżet nie będzie tak skromny jak wtedy. Przez ten czas dużo rzeczy (łącznie z satysfakcją bycia na własnym utrzymaniu) było dla mnie priorytetem. Dużo rzeczy, oprócz tej obecnie najważniejszej - jedzenia. Bujne życie towarzyskie, nowe ubrania, wyjazdy, będąc niejednokrotnie dosłownie o chlebie i wodzie, to etap, który przerabiało wiele osób. Buduje charakter, ale moim zdaniem, najlepiej postarać się, żeby jednak był tymczasowy. 
Obecnie naszym największym, bieżącym wydatkiem (oprócz taniego, skrupulatnie wyselekcjonowanego mieszkania) jest jedzenie. I nie chodzi tu o "luksusy" takie jak wyjścia do restauracji, kupowanie śniadań w kantynie, ciasta i kawy w kawiarniach. Tylko o dobrej jakości, podstawowe składniki, z których możemy gotować sami. O g r o m n y m  plusem mieszkania w Kalifornii jest to, że przez okrągły rok nasze zakupy w ok.70% stanowią świeże, lokalnie wyhodowane warzywa i owoce. Dla mnie to właśnie jest luksus. x

22 komentarze:

  1. Oj pamiętam te czasy studenckie :) Teraz jak się patrzy z perspektywy czasu to wydaje mi się niesamowite, że z takim budżetem jaki miałam, byłam w stanie względnie normalnie funkcjonować. A na jedzeniu faktycznie oszczędzało się jednak najłatwiej..

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowe,dobrej jakości jedzenie to podstawa:)
    Lubię czasem dobrze zjeść;)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, zasługuje to na pochwałę i podziw :) wszystko wygląda niesamowicie na zdjęciach.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy te ziarenka to siemie lniane? :) Wszystko wygląda pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Również z sentymentem wspominam czasy studenckie, ale już nie chciałabym do nich wracać, bo ja zwyczajnie jestem wielkim smakoszem i łasuchem, no i lubię gotować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę koszyk, więc pewnie zakupy w markecie. U nas (Polsce) warzywa w niektórych marketach są takie sobie, ale wypadają taniej niż na targu, więc często niestety w taki sposób oszczędzam. Ale w tym roku to już przesadziłam: przez całe lato nie jadłam smacznych, pachnących ogrodem pomidorów tylko te wypierdki z Biedronki. Kajam się publicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem dlaczego przez całe lato jadłaś pomidory z Biedronki, bo chyba nie z oszczędności. W tym sezonie na bazarkach pomidory np. limo (takie podłużne) kosztowały ok 2-3 zł większe, 1-1,50 zł małe, malinówki 4,50-6,50 zł.

      Usuń
    2. Też nie raz mi się zdarzyło spotkać warzywa na bazarze droższe niż w sklepie, trzeba znać miejsca i tanich sprzedawców

      Usuń
  7. Ja też nie oszczędzam na jedzeniu i zawsze kupuję to na, co mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  8. czy w związku z tym, ze wyjezdzajac po licencjacie zagranice i niemajac zielonej karty posiadasz jakies doswiadczenie zawodowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam na studiach utrzymywałam się sama, więc musiałam pracować

      Usuń
  9. czy dobrze rozumiem? stac cie bylo na wyjazdy, nowe ubrania, ale nie bylo na jedzenie? troche nielogiczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy wiek ma swoje prawa, wtedy akurat to było dla mnie ważniejsze

      Usuń
    2. nie o to chodzi: to po prostu nielogiczne, ze stac cie bylo na drogie wyjazdy i drogie ubrania, ale piszesz, ze glodowalas?

      Usuń
    3. Czemu drogie? wlasnie wszystko po taniosci, ubrania z sieciowek, loty Ryanairem, noclegi u znajomych, ubrania w Anglii mozna kupic juz za kilka funtow, a latac nawet za 5 groszy, mowimy tu o budzecie rzedu 15-20 funtow tygodniowo

      Usuń
  10. Uwielbiam świeże warzywa i owoce, w przyszłości mam cichą nadzieję,że będę miała swój mały ogródeczek by móc samemu je hodować ;).

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten wpis jest bardzo interesujący

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten wpis jest bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń