 |
Moje biurko |
 |
Do pracy przeważnie na czarno |
 |
Raz w tygodniu wychodzę na przerwę i idę na rynek po zakupy |
 |
Droga do domu wzdłuż oceanu o zachodzie słońca |
Bardzo często słyszę: "Ty to masz w życiu szczęście!", "Ale Ci się udało!", "Takiej to dobrze!", "Łatwo Ci mówić.", "Też bym chciał(a), żeby mi się tak poszczęściło."
Kilka tygodni temu, po trzech miesiącach pracy, przejęłam obowiązki mojego przełożonego... no i się zaczęło. Wiele osób nie zauważa, że skończyłam studia, a potem jeszcze certyfikat, to jak dobrze mówię po angielsku i z jakim zapałem podchodzę do pracy; że p r z y g o t o w a ł a m s i ę n a t ę o k a z j ę. Tak się składa, że osoba, która pracowała na moim stanowisku zanim jeszcze dostałam pracę, miała bardzo realną szansę na ten awans. Niestety nie mówiła swobodnie po angielsku, nie potrafiła opanować procedur, ani dogadać się z, trzeba to przyznać, apodyktycznym przełożonym. Firma, nie chcąc jej tak po prostu wypowiedzieć pracy, dała propozycję przeniesienia na pozycję... sprzątaczki, która nota bene została zaakceptowana. Wszyscy pewnie wtedy mówili: "No przecież, tak jest jak się nie ma układów." A ja nie mam. I dzielę biuro z właścicielką, dyrektorem i jego zastępcą...