środa, 22 kwietnia 2015

Długi weekend w Kanadzie



W tle most Capilano, a ja kroczę kładką wzdłuż klifów - tylko dla ludzi o mocnych nerwach!

Ona z nim na kolacji... tego nam brakowało



Obrotowa restauracja na wysokości 170m
- w ciągu 1 godz. można zobaczyć 360' panoramę Vancouver w cenie 1 drinka

Piękna mieszanka natury i cywilizacji

Rowerem po Parku Stanley

Życie nocne na Granville St.
Wejściówka
Kanadyjski przysmak - Poutine - frytki z serem i sosem pieczeniowym
Alternatywa lustra w łazience?! Hahahah 












Moi rodzice są teraz u nas na 2 mies. Tym sposobem udało nam się wyrwać z domu bez bliźniaków na zasłużony, długi weekend. Wybór padł bezspornie na kanadyjskie miasto Vancouver. Przez 4 dni obeszliśmy na piechotę położone na półwyspie zwarte centrum i miejski Park Stanley praktycznie wzdłuż i wszerz. Wypuściliśmy się też do dzielnic mieszkalnych, Kitsilano i Mount Pleasant. Oprócz tego jeszcze trochę poza miasto, do 140m wiszącego mostu Capilano, i najdalej autostradą Sea-to-Sky do wioski olimpijskiej Whistler. Było super! Nawet pogoda, której nie doświadczamy w  Los Angeles (rześkie powietrze i lekkie słoneczko przy 10-15'C) była źródłem zachwytów.

Nie mogłam uwierzyć, że do niedawna tak właśnie wyglądało nasze życie... praktycznie zero obowiązków, spontaniczne decyzje, rozrywki, restauracje... ale ostatecznie doszłam do wniosku, że życie bez bliźniaków, to było aż, a jednak tylko tyle. x

środa, 15 kwietnia 2015